Nieznane polskie gry, które osiągnęły sukces na całym świecie

Polska branża gier komputerowych składa się z wielu podmiotów, spośród których zdecydowana większość Polaków kojarzy przede wszystkim CD Projekt RED, twórców kultowej już w naszym kraju serii „Wiedźmin”. Bardziej zapaleni gracze wymienią zapewne studia takie jak Techland, 11 Bit Studios czy uznane od prawie dwóch dekad People Can Fly, ale z wymienieniem czegokolwiek więcej może być już dosyć duży problem. Nie jest przy tym tak, że inne gry polskich, mniejszych studiów odnoszą na arenie międzynarodowej mniejsze sukcesy – wiele osób zwyczajnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że wybitna gra perfekcyjnej jakości, z którą akurat mieli do czynienia, powstała w studiu znajdującym się w którymś z polskich miast. Na pewno warto jest więc poświęcić trochę czasu, by przeanalizować premiery z ostatnich lat i uświadomić sobie, że co najmniej kilka gier, przy których świetnie się bawiliśmy, zostało wyprodukowanych przez naszych rodaków. Z oczywistych względów warto jest wstępnie wykluczyć z tego grona najbardziej oczywiste i znane typy, takie jak cała seria „Wiedźmin”, a także „This War of Mine” czy „Dying Light”.

Horror w kraju nad Wisłą

Polacy nie dysponują na świecie opinią mistrzów horroru, a przynajmniej nie w takim stopniu jak na przykład Japończycy. Nie zmienia to jednak faktu, że polskie studia wyprodukowały mnóstwo wyśmienitych gier reprezentujących ten gatunek. Bardzo ciekawym przykładem jest tutaj „Darkwood”, stworzone przez Acid Wizard. Gra na przestrzeni kilku lat odniosła gargantuiczny sukces artystyczny, a stało się tak przede wszystkim ze względu na niezwykłą oprawę audiowizualną i jedyną w swoim rodzaju atmosferę, która mieszała przeraźliwy mrok z wieloma aspektami typowo słowiańskimi, a przy tym korzystała do pewnego stopnia z popularnych mechanik survivalowych. Sukces komercyjny również był niebagatelny, ale szczególnym zaskoczeniem był w tym przypadku fakt, że miał on miejsce pomimo tego, że twórcy gry w pewnym momencie umieścili swoją grę za darmo na stronie z pirackim oprogramowaniem, argumentując, że życzą sobie z całego serca, by każdy gracz mógł docenić ich grę i wesprzeć ich finansowo dopiero wtedy, kiedy wyrazi takie życzenie lub będzie miał możliwość. „Darkwood” pozostaje po dziś dzień szalenie popularnym i oryginalnym tytułem, który stanowi prawdziwą perłę na tle bardziej tendencyjnych gier reprezentujących horror. Warto przy tym nadmienić, że pozostaje on produkcją o stosunkowo małym rozmachu, która oczarowuje przede wszystkim niezwykłą koncepcją rozgrywki. Nieco inny, mniej trafiony kierunek obrali kilka lat temu twórcy „Agony”, gry traktującej o historii człowieka, który trafił do piekła. Gra Madmind Studio oczarowała sobą cały świat dzięki wspaniałej, działającej na wyobraźnię wersji demonstracyjnej, a także dzięki materiałom promocyjnym, ale została dosłownie zmiażdżona przez krytyków, którzy zarzucali twórcom przede wszystkim dużą liczbę utrudniających rozgrywkę błędów i mało zróżnicowaną rozgrywkę. Po jakimś czasie okazało się, że większość tych zastrzeżeń była spowodowana głównie tym, że twórcy musieli pędzić na łeb, na szyję, byleby tylko dostarczyć grę na ściśle określony dzień premiery. Choć „Agony” było określane mianem agonii dla gracza, po jakimś czasie wydano odświeżoną edycję tej gry, której zdecydowanie warto jest dać szansę, ponieważ jest ona znacznie mniej ugrzeczniona, poprawiona pod wieloma względami, a wizja piekła w niej zaprezentowana działa w niesamowitym stopniu na wyobraźnię.

Prawdziwym tuzem komputerowego horroru stało się natomiast polskie studio Bloober Team, które swoją przygodę z tym gatunkiem zaczęło od nietuzinkowego „Layers of Fear”, które było grą przygodową nastawioną na immersję, ale zaskakującą niezwykłym konceptem, silnie opierającym się o rozmaite, malarskie dzieła umieszczone w rezydencji, która była miejscem akcji. Sukces komercyjny dzieła był zaskakujący i zapewnił studiu środki na produkcję kolejnej gry pod tytułem „Observer”, która oczarowała krytyków mrocznym klimatem, garściami czerpiącym z najciemniejszych odmętów cyberpunka. Po dodaniu do imponującego dorobku sequela „Layers of Fear” i bazującego na słynnej licencji „Blair Witch” studio przygotowuje się obecnie do wydania „The Medium”, projektu oczarowującego przede wszystkim rozmachem i imponującą koncepcją rozgrywki, które zapewne potwierdzi pozycję Bloober Team jako jednego z najbardziej liczących się studiów na świecie, które obecnie produkują horrory.

Uznane koncepcje w polskim wydaniu

CI Games u zarania swej historii kojarzyło się przede wszystkim ze strzelaninami, które były wykonane solidnie, a przy tym niezwykle atrakcyjne cenowo. Metodyczna i konsekwentna praca nad kolejnymi projektami umożliwiła studiu pracę nad bardziej zaawansowanymi projektami o znacznie większym budżecie, a największym i najbardziej zaskakującym owocem tych prac stało się „Lords of the Fallen”, wyprodukowane wspólnie ze studiem Deck13. Gra była niezwykłą wariacją na temat systemu rozgrywki opracowanego na potrzeby serii „Dark Souls”, ale pod wieloma względami interpretowała go na nowo i miała całe mnóstwo swojego własnego, unikalnego charakteru.

Równie ambitne zadanie zrzuciło sobie na barki studio Flying Wild Hog, które zadebiutowało w branży gier komputerowych tworem „Hard Reset”, który był strzelaniną na tyle dobrą, że umożliwił studiu pozyskanie niezwykle znanej marki, która od niecałych dwóch dekad była pokryta kurzem. Dwa lata później swoją premierę miał „Shadow Warrior”, który okazał się być fenomenalnym odświeżeniem bardzo uznanej marki, która oryginalnie została wydana w 1997 roku. Strzelanina ta była na tyle dobra i satysfakcjonująca, że trzy lata później powstał już oficjalny, opracowany od początku do końca przez polskie studio sequel pod tytułem „Shadow Warrior 2”, a na rok 2021 ustalona została data premiery trzeciej części trylogii, która konsekwentnie imponuje niezwykłym wyczuciem klimatu, satysfakcjonującą rozgrywką i jednocześnie wielkim szacunkiem dla tytułu, który swego czasu stanowił ścisły kanon najlepszych strzelanin.